Nie masz wpływu na złą sytuację, w jakiej się znalazłaś/znalazłeś, masz jednak wpływ na to, jak się zachowasz. Od Twojego nastawienia i aktywności zależy, czy trudna sytuacja zamieni Ci życie w koszmar, czy pozostanie tylko bolesną lekcją i de facto wzmocni Cię do końca życia. Trudne sytuacje, kryzysy – to się zdarza każdemu. Nie będę ich tu wymieniał, żeby ich przypadkiem nie przyciągać, bo jak wiemy, „Licho nie śpi”. Na pewno masz w pamięci sytuację, w której wydawało Ci się, że nie masz wyjścia. Może było to zdarzenie nagłe, na które nie byłaś/byłeś gotowy? Przypomnij sobie, co wtedy czułaś? Co wtedy czułeś?
Prawdopodobnie w pierwszej chwili (która mogła trwać nawet wiele dni) większość z nas czuje bezsilność. Od doświadczenia w radzeniu sobie z trudną sytuacją i indywidualnych predyspozycji zależy, co się stanie dalej. Jedni z nas ulegną sytuacji – zareagują smutkiem, przygnębieniem, biernością. Te osoby mogą już nigdy nie pogodzić się z konsekwencjami tej trudnej sytuacji. Inni, prędzej lub później, zaczną działać. W mniej lub bardziej zorganizowany sposób przeanalizują sytuację i wyciągną wnioski. W kolejnym kroku dostrzegą pewnie szereg rozwiązań, a następnie wdrożą jedno z nich. Jest jeszcze trzecia grupa – tych, którzy po opadnięciu emocji dostrzegą problem, ale nie znajdą samodzielnie rozwiązania.
Czy zatem da się przygotować na sytuację kryzysową? W jaki sposób wzmocnić się na wypadek, gdybyśmy znaleźli się w trudnej sytuacji?
Znam dwie skuteczne strategie radzenia sobie w trudnej sytuacji i jedną niesprawdzoną: Ta niesprawdzona to: zupełnie się nie przejmować, cokolwiek się wydarzy… Może znalazłby się katalog zdarzeń, którymi część z nas mogłaby się nie przejmować w ogóle, ale te osoby, w mojej ocenie, i tak trafią na sytuację, która je dotknie. Dosadniej: nie wierzę w istnienie człowieka, który niczym i nigdy się nie przejmie. No chyba, że to jednostka chorobowa, ale to już robota dla psychiatry.
Druga sprawdzona, w tym na sobie: zahartować się, wystawiając się na jak największą liczbę sytuacji trudnych. Oczywiście metoda bardzo bolesna, bo to typowy „zwiad bojem”. Ta metoda to tak, jakby osoba chcąca nauczyć się samoobrony chodziła wieczorami w „podejrzane miejsca”, by dostać po gębie. Skuteczność tej metody ma w mojej ocenie zbyt małą wagę, by rekomendować ją Tobie. Skutki świadomego wystawiania się na zagrożenie mogą być zbyt wysoką ceną za odporność, jaką nabędziesz. Wystarczy życie, które obfituje w niespodzianki, nie ma uzasadnienia „kusić losu” intencjonalnie.
Zostaje zatem sprawdzona i najmniej bolesna strategia przygotowania się na sytuacje trudne. Aby nawiązać do przykładu z „obijaniem gęby”, ta strategia jest jak trening sztuk walki. Polega na wzmacnianiu organów zaangażowanych w potencjalną sytuację trudną – na przygotowaniu do przyjęcia ciosu i adekwatnej reakcji. W strategii tej jest miejsce również na przetrenowanie działania wypracowanego wzorca reakcji na sytuacje trudną – to jak sparing w boksie, kiedy sprawdzasz, czego się nauczyłaś/nauczyłeś. Oczywiście łatwiej trenować pod okiem trenera i według wypracowanych schematów. Trening sztuk walki poprzez oglądanie filmów z Van Damme’em zwykle kończy się wielkim rozczarowaniem w prawdziwym starciu. Trening, który ma Cię zahartować, musi być prawdziwym doświadczeniem, które zapamiętasz każdym zmysłem. Wtedy, gdy nadejdzie ta trudna chwila, organizm sobie przypomni to, co było na treningu, a reakcja będzie tą oczekiwaną, bo wytrenowaną.
Dla kogo jest ta strategia? Dla każdej świadomej osoby, która chce zainwestować w to, by być gotową. Czy taki trening jest trudny? Cóż, wymaga trochę wysiłku, ale w przeciwieństwie do „zwiadu bojem” nie powinno boleć. Czy możesz wziąć udział w takim treningu? Tak, napisz o tym, dostaniesz zaproszenie, jak tylko pojawi się nowy termin.
Od Bezsilności do Działania
29 listopada 2024