Czujesz się uwikłana/uwikłany w przeróżne zależności?
Patrzysz na swoje życie i nie wierzysz, że robisz to, co robisz? Miało przecież być zupełnie inaczej, prawda?
No cóż, ktoś kiedyś powiedział, że nasze plany są po to, by rozśmieszyć Stwórcę – czy jakoś tak.
Na pewno między planem a realizacją bardzo często jest przepaść. Dzieje się tak, bo planując, nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich zdarzeń, na które natkniemy się w międzyczasie. Zanim się obejrzysz, już jesteś w zupełnie innym miejscu, niż chciałaś/chciałeś być.
Nie martw się, masz jeszcze mnóstwo czasu, by się z tego wygrzebać. Wiem, wiem, łatwo powiedzieć, trudniej tego dokonać.
Wiem! Wiem, bo sam po wielokroć takie zmiany przechodziłem. Miałem/mam burzliwe życie. Jest ciekawie, ale bywa też bardzo trudno. Właśnie dlatego, że tak wiele przeszedłem i dlatego, że miałem okazję obserwować albo uczestniczyć w sporych przemianach u innych, czuję się upoważniony, a może nawet zobowiązany, pomóc tobie.
Teraz powinnaś/powinieneś zacząć się bać! Bać, że spróbuję tu, w tych kilku zdaniach, rozwiązać problemy twojego życia.
Uspokajam – nie zamierzam. To, o czym traktuje ten wpis, to ogromny proces, przez który owszem, mogę cię przeprowadzić, ale tu tylko chcę wspomnieć o jednej ważnej kwestii.
Tym, co bywa najtrudniejsze, jest świadomość, że nie żyjemy zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Nasze wyobrażenia z przeszłości rozmijają się, często drastycznie, z tym, czego doświadczasz teraz, na co dzień. Świadomość ta wzmaga się, a wraz z nią wzmaga się frustracja, rozczarowanie, a może nawet poczucie bezsilności. Czujesz, że sprawy zaszły tak daleko, że nie ma już powrotu do stanu z dawnych marzeń?
Mam dla ciebie dobrą nowinę: wszystko jest możliwe!
Nie próbuj mi się tu wykręcać, że czasu nie cofniesz, bo to nie w tym rzecz.
Jak dobrze „pokombinujesz”, to okaże się, że to, co w przeszłości było dla ciebie ważne, atrakcyjne i pożądane, nadal jest w twoim zasięgu. Ogranicza cię tylko kilka, cholernie wielkich barier…, z których na szczęście część jest tylko w twojej głowie. Nad tymi, co w głowie, da się popracować, nad tymi, co materialne i niezależne od ciebie – trudniej.
Od czego zatem zacząć? Od wiary! Wiary w siebie, w swoje możliwości, w to, że jeżeli coś ci jest pisane, to wystarczy po to sięgnąć z wystarczająco silną determinacją i najprawdopodobniej będzie ci dane. Piszę „najprawdopodobniej”, bo istnieje jednak ryzyko, że to coś nie jest ci pisane… ale czy stać cię na to, by do końca życia nie spróbować?
No dobra, tylko nie „na wariata”. Skoro już obudziła się w tobie ta iskierka, ten zalążek chęci zmiany, to mamy już pierwszy wspólny sukces. Do kolejnych zachęcam cię już teraz albo w niedalekiej przyszłości. Będę tu od czasu do czasu wklejał tekst o tym, jak przechodzić przez zmiany w życiu. Mam dla ciebie również wyzwanie: Zmiana 33, które stworzyłem po to, by pomagać ludziom takim jak ty.
Na koniec tego wpisu przestroga: nie daj się, nie pozwól, by ktokolwiek zachwiał teraz twoją wiarą w to, że realizacja marzeń o tym, jak ma wyglądać twoje życie, jest możliwa.
Nie pozwól, by jakaś słabość, zła myśl, świadomość wieku i upływu czasu pozwoliły zniweczyć twoją wolę walki. Tak, walki, bo o marzenia czasem trzeba zawalczyć.
To, co przychodzi łatwo, jest mniej cenne.
To co? Zawalczymy?!